Wzburzeni Warszawiacy demonstrowali dzisiaj, w centrum miasta, przeciwko szalbierstwom części władz stołecznych zainteresowanych wplątaniem Warszawy w kontynentalny rozjazd autostradowy wsch-zach, płn-płd.
W najtrudniejszych warunkach atmosferycznych (deszcz, wiatr, ziąb, zwały rozkisłego śniegu), o fatalnej porze ( 15 ), wciśnięci między ruchliwą jezdnie, a trawnik okalajacy ministerialny gmach ( min. infrastruktury ) gniazdo autostradowego zadufania, wyrażaliśmy nasz sprzeciw przeciwko deptaniu zasad demokracji i samorządności przez wąskie grono kadencyjnych decydentów w m. st. Warszawie. Owi przelotni urzędnicy usiłują pod koniec swego wyborczego panowania forsować wyburzanie i rozcinanie tkanki miejskiej dzielnic Bemowa, Włoch, Ursusa, Ursynowa, Wawra, Bielan na potrzeby asfalto-betonowych traktów transkontynentalnych. Manifestacja kadrowa (około 200 osobowa ) pokazała jak gwałtownie narasta samoorganizowanie się obywateli Stolicy w chwili zagrożenia jej ekoegzystencji tak środowiskowej jak i kulturowo-cywilizacyjnej. Kilkanaście zorganizowanych grup dzielnicowych, ekologicznych, politycznych i stowarzyszeniowych wystawiło swoich przedstawicieli. Przybyli też przedstawiciele władz miejskich przeciwni budowie autostrad. Wystąpili wszyscy z apelem do prezydenta L. Kaczyńskiego o podtrzymanie obietnic wyborczych. Szczególnie mocno zabrzmiało to w wypowiedziach pana radnego Guta i Jackowskiego z LPR. Przedstawiciel UPR pan Wojtyra nieco łagodniej, ale jednoznacznie przyłączył swój mocno krytyczny głos. Oczywiście nie zabrakło Zielonych z mocnym nie, oraz pana Ambroziaka prezesa 40.000 -ej spół. Wola. Opisujący to zrobił sporo fotek i jeśli redakcja IRB zechce chętnie na jej łamach je opublikuje za friko. I jeszcze osobista refleksja: nie wierzę, aby w Warszawie zwolennicy zaautostradowania jej mieli polityczną przyszłość. |